Doświadczenie Boga (rozważania byłego kierownika)

***

11 sierpnia - dzień w drodze

Czy i z kim jesteśmy kompatybilni

Kończą się kolonie w Muszynie/Caritas. Kończą się rozważania byłego kierownika?! Kończy moja rola?!

Jeszcze ten raz, ten jeden, ostatni. Ale nie chce (mi się) już niczym wymądrzać, opadło napięcie. Zerknę jeszcze tylko, co tam w słowie piszczy. Czy mnie poderwie? Czy się poderwę, jak koń artyleryjski na trąbkę?
Zresztą bardziej chcę zakończyć pośmiertne wyznanie miłosne dla księdza Mieczysława Iwanickiego, które nie tyle zbudziło mnie dzisiaj, co nie daje spać. Myślom. Myśleniu. Pamięci i tożsamości. Tylko mojej? Czy całej Strachówki!

Zobaczmy. Oddajmy głos głosowi z wysoka:
Noc wyzwolenia oznajmiono wcześniej naszym ojcom, by nabrali otuchy, wiedząc niechybnie, jakim przysięgom zawierzyli. I lud Twój wyczekiwał ocalenia sprawiedliwych, a zatraty wrogów. Czym bowiem pokarałeś przeciwników, tym uwielbiłeś nas, powołanych. Pobożni synowie dobrych składali w ukryciu ofiary i ustanowili zgodnie Boskie prawo, że te same dobra i niebezpieczeństwa święci podejmą jednakowo, i już zaczęli śpiewać hymny przodków.

Wiara jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy. Dzięki niej to przodkowie otrzymali świadectwo. Przez wiarę ten, którego nazwano Abrahamem, usłuchał wezwania Bożego, by wyruszyć do ziemi, którą miał objąć w posiadanie. Wyszedł nie wiedząc, dokąd idzie. 

Przez wiarę przywędrował do Rzeczpospolitej Wielkiej Niebieskiej... nazwanej różnymi imionami. Przeto z człowieka jednego, i to już niemal obumarłego, powstało potomstwo tak liczne, jak gwiazdy niebieskie, jak niezliczony piasek, który jest nad brzegiem morskim. W wierze pomarli oni wszyscy, nie osiągnąwszy tego, co im przyrzeczono, lecz patrzyli na to z daleka i pozdrawiali, uznawszy siebie za gości i pielgrzymów na tej ziemi. Ci bowiem, co tak mówią, okazują, że szukają ojczyzny. Gdyby zaś tę wspominali, z której wyszli, znaleźliby sposobność powrotu do niej. Teraz zaś do lepszej dążą, to jest do niebieskiej. Dlatego Bóg nie wstydzi się nosić imienia ich Boga.
  • Jezus powiedział: „Nie bój się, mała trzódko, gdyż spodobało się Ojcu waszemu dać wam królestwo.”
  • Jezus powiedział: „Bo gdzie jest skarb wasz, tam będzie i serce wasze”.
  • Piotr (wtedy) zapytał: „Panie, czy do nas mówisz tę przypowieść, czy też do wszystkich?”
  • Jezus (od)powiedział: „Któż jest owym rządcą wiernym i roztropnym, którego pan ustanowi nad swoją służbą, żeby na czas wydzielił jej żywność?”
  • Jezus (od)powiedział: Szczęśliwy ten sługa, którego pan powróciwszy zastanie przy tej czynności.”
  • Jezus (od)powiedział: „Prawdziwie powiadam wam: Postawi go nad całym swoim mieniem. Lecz jeśli...”
  • Jezus (od)powiedział: „Bo komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą.”
Pytanie! ILE KOMU DANO? Czy rozeznaliśmy? Czy już znamy samych siebie? Czy chcemy tym się dzielić i objawić światu całemu (Kościołowi)?

Wraz z życiem otrzymujemy talenty do życia: zdolność oddychania, patrzenia, słuchania, mówienia, pisania, wąchania, dotykania, smakowania wszystkiego, aż do poznania do głębi, do aspektów istotowych i konstytutywny, do posługiwania się wiarą i rozumem, co oddaje wiernie nasza definicja gatunkowa „ten, który myśli”. Ten, który zna samego siebie.

Chrześcijaństwo jest dla nas wielką szansą, ale także niezwykle odpowiedzialnym zadaniem. To ewangeliczny program na życie, którego cel wyznaczył Bóg, a środki do niego prowadzące dobieramy dzięki wolności i rozumowi oświecanemu przez Ducha Świętego. „Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie” – mówi Chrystus do uczniów. Dar życia, otrzymane talenty...” - całkiem podobnie myśli i pisze Michał Piotr Gniadek z „Oremus”.

Dzisiaj z rana wyczytałem myśli do kazania ks. prof. Andrzeja Draguły, a jakże na Facebooku

"[Dzisiejsza ewangelia] to Ewangelia o nieprzewidywalności Boga. Papież Franciszek mówił niedawno: "[...] kiedy Bóg zechce, sam interweniuje w swojej tajemnicy. [...] I On przybył niespodziewanie, kto wie, może kiedy nie był już oczekiwany. Cierpliwość tych, którzy na Niego czekają, zawsze jest wystawiana na próbę. A Bóg przybył w nowy sposób, ponieważ Bóg jest niespodzianką". Chrześcijaństwo jest wiarą w Boga, który przychodzi kiedy chce i jak chce. "Wzywany czy niewzywany, Bóg przyjdzie" - mówił św. Augustyn. Trzeba się zgodzić na Jego czas i sposób. Na to, że przyjdzie jak sługa, a nie jak Pan - jakbyśmy się spodziewali.”

Sprawdzam, sprawdzajcie, sprawdzajmy - kto z kim jest kompatybilny. I czy z Bogiem Jezusa z Nazaretu objawionym w Dobrej Nowinie, która jest integralną częścią całej Biblii (i biblijnej historii naszego życia)!



***


10 sierpnia - dzień (przed)ostatni


Człowiek jest drogą kościoła

Zmęczony, znużony od ślepienia w monitor, w robaczki znaczników, klasy, style i obłędną liczbą klikań, nie rozróżniam liter, znaków i kolejności działań – myślę sobie w dniu św. Wawrzyńca, diakona i męczennika – zrób mnie męczennikiem i będę miał święty spokój.

Skazany jestem na robienie błędów, wszystko mi się miesza. Coś się we mnie wyłączyło, przestawiło, wyczerpało, przestałem kojarzyć przyczyny i skutki (mechanizm) klikania. Nie panuję nad maszyną. Jako tako nad myśleniem
:-)

Noc była czujna, burzowa, od przed 22.00 do ok. 4.00 nad ranem? Rano już całkiem. Dlatego odkładałem dzisiaj nawet otwarcie strony z czytaniami biblijnymi, tzw. Słowem na Dzisiaj. 

Wreszcie musiałem. Czas przynagla, zrobiło się prawie południe. Robię to lekko na siłę. Uprzyjemniam sobie dobrowolnie przyjętą powinność(?) przerwami na transmisję z Moskwy, lekka atletyka mnie odświeża. Idę po kawę. Słowo nie zając.

Jego zapowiedź/program/układ mnie ożywił. Podskórne oczekiwania. Bo jest Księga Mądrości. Jak ja lubię mądrość i jej perspektywę, wieczną. No to czytajmy:

Dusze sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka. Zdało się oczom głupich, że pomarli, zejście ich poczytano za nieszczęście i odejście od nas, za unicestwienie, a oni trwają w pokoju. Choć nawet w ludzkim rozumieniu doznali kaźni, nadzieja ich pełna jest nieśmiertelności. Po nieznacznym skarceniu dostąpią dóbr wielkich, Bóg ich bowiem doświadczył i znalazł ich godnymi siebie. Doświadczył ich jak złoto w tyglu i przyjął ich jak całopalną ofiarę. W dzień nawiedzenia swego zajaśnieją i rozbiegną się jak iskry po ściernisku. Będą sądzić ludy, zapanują nad narodami, a Pan królować będzie nad nimi na wieki. Ci, którzy Mu zaufali, zrozumieją prawdę, wierni w miłości będą przy Nim trwali: łaska bowiem i miłosierdzie dla Jego wybranych.

U lala, to mój ulubiony zwrot w języku francuskim. Jak tu nie mlaskać po takiej poezji. Literacko-teologiczno-antropologicznej. Nic nie wykreśliłem. Dałem w całości.

Kościół, obfity w mądrości bogactwo, daje nam dzisiaj wybór. Między tym, co powyżej i tym, poniżej, ze świętego Pawła Apostoła Narodów, podróżnika/pielgrzyma/wędrowniczka i także - męczennika. Dziś znów pisze do mieszkańców Koryntu (co poniektórzy nasi duszpasterze wypięliby się na Korynt - “za grzeszny” - jak na niektóre media, partie, grupy, ludzi... których najchętniej podawaliby tylko do sądów za obrazy wszelakie, uczuć i Bóg wie, czego - w nich - jeszcze). Ja bym podawał do sądu tylko za obrazę rozumu.

Bo kto skąpo sieje, ten skąpo i zbiera, kto zaś hojnie sieje, ten hojnie też zbierać będzie. Każdy niech przeto postąpi tak, jak mu nakazuje jego własne serce, nie żałując i nie czując się przymuszonym, albowiem radosnego dawcę miłuje Bóg. A Bóg może zlać na was całą obfitość łaski, tak byście mając wszystkiego i zawsze pod dostatkiem, bogaci byli we wszystkie dobre uczynki według tego, co jest napisane: Rozproszył, dał ubogim, sprawiedliwość Jego trwa na wieki. Ten zaś, który daje nasienie(!?) siewcy, i chleba dostarczy ku pokrzepieniu, i ziarno rozmnoży, i zwiększy plon waszej sprawiedliwości.


Mąż sprawiedliwy obdarza ubogich 
 z litości pożycza, rozdaje 
 i swymi sprawami zarządza uczciwie.
Nie przelęknie się złej nowiny,
jego mocne serce zaufało Panu.
Jego wierne serce lękać się nie będzie
i spojrzy z wysoka na swych przeciwników
Błogosławiony człowiek, który “boi się”[?] Pana
i wielką radość znajduje w Jego przykazaniach
 - przestraszony radości by nie znajdywał -
Potomstwo jego będzie potężne na ziemi,
dostąpi błogosławieństwa pokolenie prawych.
Nigdy się nie zachwieje
i pozostanie w wiecznej pamięci.


Kolejny fragment, zdanie, na alleluja, alleluja jest zagadkowe - “A kto by chciał Mi służyć, niech idzie na Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa”.

Od początku tych zapisków "Rozważań dawnego kierownika" powtarzam frazę “moja świątynia Boga”. Czy ktoś to tak czuje/rozumie, jak ja? Że, “tylko żywy człowiek chwałą Bożą jest”. I “świątynią Boga jesteście”, “Duch Boży mieszka w nas”. No więc?! - jakie wyciągamy stąd (z tego) konsekwencje praktyczne?!

Ja – jedną z podstawowych, że człowiek jest drogą kościoła, nie odwrotnie. Tak samo naucza Sobór Watykański II, bł. JPII II (lektura obowiązkowa) i tak żyje każdy myślący wierzący. Ale czy umiemy się upomnieć o swoje prawa i właściwe zająć/wypełnić miejsce we wspólnocie świętych tegoż kościoła? Niewielu :-( 
Zdecydowanie więcej kuli uszy po sobie i lękowo podchodząc do religii, Boga, księży itd. woli się nie wypowiadać. Nie pokazują nikomu swojego myślenia, bo a nuż...

Nie wypowiadać? Pół biedy. Ale oni - niestety - wolą tak żyć, jakby było całkiem inaczej – że są nieważni w kościele, nieważni dla Boga, dla papieża... dla tzw. wspólnoty lokalnej i świata całego?! To po co Bóg stworzył ten świat? - dla nas?! I dał kościół jako znak, miejsce, narzędzie do zmieniania tego świata, by był nam posłuszny. Wartościom. Miłości. Braterstwu i siostrzeństwu?! Wolności i zbawieniu! NIE JESTEŚMY WOLNI DOPÓKI NIE OBJAWIMY SWOJEGO MYŚLENIA. NIE ODPOWIEMY/ZAREAGUJEMY PUBLICZNIE NA SŁOWO!

Tam gdzie Ja jestem???, a z drugiej strony - “Dokąd Ja idę, wy pójść nie możecie”- więc - GDZIE JESTEŚ, O PANIE? BOŻE MÓJ/NASZ!
Wiem, że na pewno w słowie DOBREJ NOWINY (całej Biblii) i w wierze połączonej z rozumem. Nigdy oddzielnie. Oddzielność nadaje się dla lekarzy psychiatrów i egzorcystów.

To, co powiedział dzisiaj Jezus w Ewangelii, powtarzano mi do skutku w Taize. Z tymi słowami w sercu, rozumie, pamięci stamtąd wyjechałem - “Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity.”
Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto “nienawidzi” swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. A kto by chciał Mi służyć, niech idzie na Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec.
A tak myśli komentator ze strony mateusz.pl - “Coś z Niego powinno pozostać wśród nich, aby przedłużyć Jego obecność”.

PS.
Groźne burze, to wymuszony czas refleksji. Wobec żywiołu nie panujemy nad niczym, prócz własnych myśli. Kiedy się ma 60 lat, myśli się np. tak - “Cóż, widziałem cały swój świat. Fakty, nie pomysły na życie. A to, najważniejszego, co widziałem, było dobre. Było bardzo dobre”. Rodzina (synostwo, braterstwo...). Papież (16.10.1978). Taize. Solidarność. Katecheza. Miłość-małżeństwo-rodzina (rodzicielstwo). Rzeczpospolita Norwidowska. Jestem gotowy? Chyba tak ;-)



***


9 sierpnia - Dzień Edyty Stein (fenomenologa!)

Robotnik/robotnicy słowa i mądrości i głupie pan(n)y

Jednych wyprowadza na pustynię, drugich w góry do Muszyny, innych jeszcze zostawia na miejscu osobnym, żeby mówić im „do serca”. Kto taki? Okoliczności? Przypadek? - Bóg Jezusa Chrystusa!
Dzisiaj nie mówi się do serca, choć od serca przemawia, raczej mówi się do i podług „Wiary i Rozumu” człowieka obytego w kulturze XX i XXI wieku. Historia myśli ludzkiej wypracowuje nowe ścieżki i dojścia na szczyty. Jest prawda. Prawda jest poznawalna. Jest możliwa postawa miłości intelektualnej do człowieka i świata, a dla wierzącego, także do Boga — początku i celu wszystkich rzeczy - która pragnie uchwycić cechy istotowe i konstytutywne całej rzeczywistości, unikając uprzedzeń i schematów (bł. JPII).
Dusza/dusze pod szczytem będą Mi bardziej uległe. Może tak, jak za dni swej młodości, gdy wychodziły z egipskiego kraju. Kto z nas nie (u)słyszał:
- Bóg: „Poślubię cię sobie na wieki”
- Bóg: „Poślubię przez sprawiedliwość i prawo, przez miłość i miłosierdzie”
- Bóg: „Poślubię cię sobie przez wierność”
- Bóg: „Poznasz Pana, Boga swego”.
- Bóg: „Odkryjesz swoją/moją świątynię Boga”

A to jest jak (nasz) refren - 
 córko, synu, bracie, siostro, papieżu, biskupie, 
 żono, mężu... koleżanko i kolego, przyjacielu 
 spójrz, nakłoń ucha, dotknij, posmakuj, powąchaj 
 zapomnij o swoich zahamowaniach i grzechach 
o przyzwyczajeniach i lokalnych zwyczajach
Król pragnie twego piękna,
on twoim panem, oddaj mu pokłon. 
 Córa królewska wchodzi pełna chwały,
odziana w złotogłów. 
 W szacie wzorzystej prowadzą ją do króla,
za nią przywodzą do ciebie dziewice, jej druhny. 
 Z weselem je wiodą i w uniesieniu,
wkraczają do królewskiego pałacu.
Synowie twoi zajmą miejsce twoich ojców,
ustanowisz ich książętami na całej ziemi. 
 Przyjdź, przyjmij wieniec 
- oblubienico Jezusa z Nazaretu, Chrystusa, - 
który Bóg przygotował dla ciebie na wieki.

Wtedy podobne będzie królestwo niebieskie do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie pana młodego. Pięć z nich było głupich, a pięć mądrych. Głupie wzięły lampy, ale nie wzięły z sobą oliwy. Mądre zaś razem z lampami zabrały również oliwę w naczyniach. Gdy się pan młody opóźniał, zmorzone snem wszystkie zasnęły. Lecz o północy rozległo się wołanie:
    - Wołanie: "Pan młody idzie, wyjdźcie mu na spotkanie!"
    Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły swe lampy. Głupie rzekły do mądrych:
    - Głupie: "Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną".
    - Mądre odpowiedziały: "Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie!"
    Gdy głupie szły kupić, nadszedł pan młody. Te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną, i drzwi zamknięto. W końcu nadchodzą i głupie panny, prosząc: - Głupie: "Panie, panie, otwórz nam!"
    - Pan Młody odpowiedział: "Zaprawdę, powiadam wam, nie znam was".
Czuwajmy więc, bo nie znamy dnia, ani godziny.
Inaczej mówiąc Jezus rzekł do swoich uczniów: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę? Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swoimi i wtedy odda każdemu według jego postępowania.

Dziś jest święto Edyty Stein, która przyjęła w zakonie imiona Teresy Benedykty od Krzyża. Mimo świadomego nawrócenia na chrześcijaństwo nigdy nie wyparła się żydowskiego pochodzenia (jak Jezus, Maryja i Apostołowie) i dziedzictwa. Poniosła wraz ze swoim narodem krzyż męczeństwa aż na Golgotę, którą był dla niej obóz zagłady Auschwitz-Birkenau. Papież Jan Paweł II ogłosił św. Teresę Benedyktę współ-patronką Europy.

Czy wiemy jakiej chcemy Europy, świata, gminy, kościoła, wspólnoty lokalnej... i jak je budować? Jeśli nie to możemy zacząć to wszystko studiować np. w Zielonej Górze w Instytucie Filozoficzno-Teologicznym im. Edyty Stein.

Nie będziesz żywił w sercu nienawiści do brata... nie będziesz szukał pomsty, nie będziesz żywił urazy do synów twego ludu”. To jest prawdziwy wstęp do miłości ewangelicznej. Również chrześcijanin ma nad czym się zastanowić, tym bardziej, że Ewangelia wymaga od niego takiego zachowania nie tylko względem braci i współziomków, lecz względem wszystkich ludzi.

Czym sam się brzydzisz, nie czyń tego nikomu”. Dobro, jakiego każdy pragnie dla siebie samego, jest tak wielkie, że gdyby chciał go naprawdę także dla każdego bliźniego, problem miłości braterskiej byłby rozwiązany: każdy człowiek byłby przyjacielem szczerym, wielkodusznym, wiernym dla drugiego człowieka. A byłaby to najszlachetniejsza przyjaźń, bo oparta na Bogu, zakorzeniona w Jego miłości. Takiego właśnie świadectwa życia chrześcijańskiego Sobór Watykański II żąda od każdego wierzącego: „Okazywać miłość i szacunek” ("Konstytucja dogmatyczna o Kościele" nr 11?) wszystkim, wśród których żyjemy lub których spotykamy na swojej drodze. (czytania mszalne i komentarze  znajdziesz tutaj). 




***

8 sierpnia - Dzień Pszczoły

Święto pszczół i dominikanów

Kto z nas, dorosłych, nie doświadczył złego, gdy zeszli się gdzieś, całkiem niedaleko naszego życia, ludziska kochane, nasi bliźni, może nawet koledzy, koleżanki, tak jak przeciw Mojżeszowi i Aaronowi. Kłócił się lud z Mojżeszem, wołając:
- Lud (itd.): „Lepiej by było, gdybyśmy zginęli, jak i bracia nasi, przed Panem.”
- Lud (itd.): „Czemuście wyprowadzili zgromadzenie Pana na pustynię, byśmy tu razem z naszym bydłem zginęli?”
- Lud (itd.): „Dlaczegoście wywiedli nas z Egiptu i przyprowadzili na to nędzne miejsce”
- Lud (itd.): „Po ca nam była wasza Solidarność (z Bogiem Wolności i papieżem Polakiem i z cała narodową kulturą i duchem) i wasze marzenia o wolności...”
Mojżesz i Aaron odeszli od tłumu i skierowali się ku wejściu do Namiotu Spotkania. Tam padli na twarz, a ukazała się im chwała Pana (Duch Święty?). I przemówił Pan do Mojżesza: Weź laskę i zbierz całe zgromadzenie, ty wespół z bratem, żoną, siostrą i dziećmi... Następnie przemów w ich obecności do skały...

Bóg powiedział coś jeszcze tajemniczo brzmiącego, acz może najbardziej istotnego: - Ponieważ Mi nie uwierzyliście i nie objawiliście mojej świętości.

Jak się objawia innym (i światu całemu) świętość Boga? Gdzie jest moja/twoja świątynia Boga? Nie tylko najbliższy kościół i parafia. Czy już znalazłeś? Czy szukasz? Czy już opowiedziałeś światu (opublikowałeś)!!! A jeśli nie, to – dlaczego zamknąłeś się w ciasnych granicach prywatności swojego życia i swojej nienazwanej prawdy o Mnie?!


Słysząc głos Pana, serc [i Internetu] nie zatwardzajcie
Przyjdźcie, radośnie śpiewajmy Panu,
wznośmy okrzyki ku chwale Opoki naszego zbawienia.
Stańmy przed obliczem Jego z uwielbieniem,
radośnie śpiewajmy Mu pieśni.

On jest naszym Bogiem,
a my ludem Jego pastwiska 
i owcami w Jego ręku na wzgórzach Muszyny
 Obyście dzisiaj znów usłyszeli głos Jego:
„Niech nie twardnieją wasze serca jak w Meriba,
gdzie Mnie kusili wasi ojcowie,
doświadczali Mnie, 
 choć widzieli moje dzieła”.

Mówi dzisiaj Jezus także coś o naszym papieżu Franciszku, tak jak do Piotra, nad innym Jeziorem - Ty jesteś Opoka, i na tej opoce zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą. Ksiądz profesor Andrzej Draguła dał dzisiaj post na swoim koncie Facebooka (czy można dziś funkcjonować w świecie bratersko-siostrzanym bez Facebooka?) - „Ubi Espiscopus Romanus, ibi Ecclesia.” A ponieważ my i tak już (od początku) wyczuliśmy w Nim, bracie Franciszku, swoją szansę na drogę, prawdę i życie, to drżycie proboszczowie i biskupi ;-)



Jeśli jeszcze ktoś (z Was) nie odpowiedział sobie (i światu całemu), kim jest dla Was Jezus z Nazaretu, to macie/mamy dzisiaj okazję, bo Jezus nie odpuszcza i dopytuje kilka razy:
- Jezus: „Pytał swych uczniów”
- Jezus: „Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?”
 - Jezus: „A wy za kogo Mnie uważacie?”
 - Jezus: „Mu na to rzekł: Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony.”
Dlaczego, aż tak? Ja też bym chciał. Za tak niewiele - proste opublikowane wyznanie - otrzymać/usłyszeć tak wiele! To niesprawiedliwe, będę utyskiwał jak ci, pod Meriba... ;-)

- Jezus: „Dlaczego? Bo takich rzeczy nie mówi nikt sam z siebie. Nikt, kto nie przyjmie natchnienia!”
- Jezus: „Albowiem tego nie objawiły ci ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie i Duch Święty, którego Wam posłałem, po Zmartwychwstaniu, na Ziemię. Co? - nie słyszałeś o tym?”
- Jezus: „Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Skała, na której buduję zbuduję Kościół mój. Bramy piekielne go nie przemogą. Tobie daję klucze królestwa niebieskiego”

Niesamowite. Takie sprawy, takie tajemnice, nad którymi głowy sobie łamały najtęższe umysły przez tysiąc(e) lat, a tu takie proste rozwiązanie. Poszukać w sobie, w Piśmie Świętym, w kościele, w świętych... Znaleźć, zaprzyjaźnić się, Ducha Świętego i już!! A ON przecież działa w każdej naszej modlitwie, mogę GO prawie oglądać, słuchać, dotykać, smakować, wąchać, w sobie! Boże, jakie to proste. Muszę poprosić, ON nigdy siebie nie odmawia.

Bylem głupot nie gadał po światowemu, żeby się komuś podobać, byłem się nie bał z NIM rozmawiać szczerze, bo mogę usłyszeć, to co tamten:
- Jezus: „Odwrócił się i rzekł do Piotra...”
- Jezus: „Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie.”

Panie, co będzie z grzesznikami?” – płakał po nocach św. Dominik, założyciel Zakonu Kaznodziejskiego. Intensywna modlitwa owocowała w nim autentyczną miłością do ludzi, toteż nawet głosząc prawdy wiary wrogo nastawionym do Kościoła albigensom, odnosił sukcesy apostolskie. „Cóż da człowiek w zamian za swoją duszę?” – chcielibyśmy może powiedzieć wielu drogim nam ludziom będącym z dala od Boga. (Mira Majdan). 

O Panie, spraw... i daj, abyśmy wierzyli, że możemy wszystkim ludziom bez wyjątku czynić dobrze naszymi modlitwami, pokutami, naszym osobistym uświęceniem (Ch. de Foucauld).

PS.1
Skała bywa przeważnie twarda.

PS.2
Spytajcie, poszukajcie, jakie zawołanie/hasło/motto mają dominikanie?!

PS.3
Ch. de Foucauld przemówił do mnie w obcym języku w Saint Benoit sur Loire 33 lata temu.

PS.4
A gdzie tu są pszczoły?! A! to zagadka starego kierownika, katechety od 31 lat :-)


***

7 sierpnia - Dzień Po Przemienieniu

Pustynia, Kanaan, Caritas

Szli przez pustynię ludzie z Mojżeszem, bez Internetu. A jednak mieli łączność z odpowiednimi zasobami. Informacji, dialogu, manny nawet i wody. Razu pewnego na pustyni Paran Bóg przemówił do Mojżesza: Poślij ludzi, aby zbadali kraj Kanaan, który chcę dać synom Izraela. Po czterdziestu dniach wrócili z rozpoznania kraju. Przyszli na pustynię i zdali relację. Przed całą społecznością Izraelitów!!! Niepojęta otwartość w naszych czasach :-)

Przynieśli nawet i pokazali owoce kraju, który „zwizytowali”.

Ci, co słuchali, lud, jak to lud. Jedni się ucieszyli, drudzy zgorszyli i zezłościli, podnieśli bunt, podburzali podburzali (ukochane zajęcie bezideowych i raczej tchórzliwych). Zaczęli nawet wykrzykiwać coś złego pod adresem Mojżesza:
- Jedni: „Trzeba ruszyć i zdobyć kraj - na pewno zdołamy go zająć.”
- Drudzy: „Nie możemy wyruszyć przeciw temu ludowi, bo jest silniejszy od nas.”
- Drudzy: „Rozgłaszali złe wiadomości o kraju, który zbadali”
- Drudzy: „Kraj, któryśmy przeszli, aby go zbadać, jest krajem, który pożera swoich mieszkańców... Widzieliśmy tam nawet olbrzymów...”

U la la, jak mówią Francuzi, to już nie żarty. Olbrzymów w realu, w necie i na stanowiskach należy się bać??

- Więc znów całe(?) zgromadzenie: „Zaczęło wołać podnosząc głos. A nawet płakał lud owej nocy.”


Ojcowie nasi w Egipcie
nie pojęli Twych cudów. 
 Szybko zapomnieli o Twoich czynach,
nie czekali na Twoją radę.

Zapomnieli o Bogu, który ich ocalił, 
 który jedyny nadaje nam wszystkim godności
który wielkich dzieł dokonał w Egipcie,
rzeczy przedziwnych w krainie Chama,
zdumiewających”


Zagryzłbym się i ja, bo w necie zaczaił się na nas jakiś potwór internetowy, olbrzym jakiś, i zeżarł nam dwa razy wstawione zdjęcie z naszym Arcybiskupem. A kim mamy się afiszować i pieczętować, jak nie Biskupem Ordynariuszem, tak jak kiedyś Biskupem Założycielem Kazimierzem, który nawiedził nasze ubogie progi? I wspomógł w biedzie!

Szczenięta jedzą z okruszyn, które spadają ze stołów ich panów: wójtów, burmistrzów, prezydentów, biskupów, papieży... Dzięki Ci Jezu za tę przypowieść. 

Bo są wśród nas dzisiaj tacy(? - anonimy), co zabraniają pokazać i umocnić się na kolonii Caritas w Muszynie zdjęciem Ordynariusza. Biada im! Lecz my jesteśmy „błogosławieni” na wiele sposobów, nieprawdaż! Wystarczy wejść na nasze strony i poczytać w wielu językach dzieci, dorosłych i starców. Albo posłuchać ojca Raniero Cantalamessy OFM Cap. Ratuj Matko Boża Annopolska. Ratuj papieżu Franciszku kościół swój/nasz.
Zwiadowcy wysłani przez Mojżesza do ziemi Kanaan, ujrzeli jej piękno i bogactwo, a jednak przestraszyli się trudności i odwiedli cały lud od zamiaru wejścia najkrótszą drogą do Ziemi Obiecanej. Przeciwną postawę przyjęła rodowita mieszkanka tej krainy, opisana w dzisiejszej Ewangelii. Nie zważając na trudności w kontakcie z Jezusem (hierarchią) i Jego uczniami, wkroczyła do tej „Ziemi Obiecanej”, jaką było dla niej i dla nas na kolonii CARITAS spotkanie z Jezusem. (patrz: Ks. Jan Konarski)


Kochaj i czyń, co chcesz”. Kto naprawdę miłuje Boga, miłuje także bliźniego swego (św. Augustyn)... z kościoła ubogiego, odrzuconego, szukającego miejsca "gdzie by głowę skłonił", szukającego spotkania, rozmowy Dobrą Nowiną ze sobą i z całym światem.

***

6 sierpnia - Dzień Przemienienia


Gdzie, kiedy i jak?


Gdzie, kiedy i ja patrzyłem, aż postawiono trony, a Przedwieczny zajął miejsce? A może widziałem, jak sąd zasiadł i otwarto księgi? Bo na pewno patrzyłem w nocnych widzeniach i to nie raz.

Panowanie Boga Miłości Istnienia Obecności jest wiecznym panowaniem, które nie przeminie, a Jego królestwo nie ulegnie zagładzie. Wtedy, dziś i zawsze.

Przecież nikt z nas nie chce postępować za wymyślonymi historiami, mitami. To nie są jednak mity, które przeżyliśmy już, i które przeżywamy dziś. I gdy dajemy wam poznać moc i przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa, i gdy nauczam/liśmy jako naoczni świadkowie Jego wielkości.

Ile razy słyszeliśmy, jak ten głos dochodził z nieba, kiedy z Nim razem byliśmy na górze świętej, albo w izbie samotnej, na modlitwie niespodziewanej, rzadko zaplanowanej. Mówię, mówimy tu i tam. Piszę. Piszemy? Mam/y jednak mocniejszą, prorocką mowę, a dobrze zrobicie, jeżeli będziecie przy niej trwali jak przy lampie, która świeci w ciemnym miejscu, aż dzień zaświta, a gwiazda poranna wzejdzie w waszych sercach.

Wesel się, ziemio, radujcie się, liczne wyspy! Każdy z nas jest po części samotną wyspą. Obłok i ciemność jest wokół Niego, Tajemniczego Sakramentalnego Boga naszego i waszego (wielu) życia. Nie trwóżcie się. Jest takie prawo i sprawiedliwość, które jest podstawą Jego tronu także w nas. Fakt, trzeba szukać, albo przyjąć gdy się nam objawia i daje. Mamy w tym względzie coś do wykonania, Bóg nie przymusza.

Góry jak wosk topnieją przed obliczem Boga, niektóre rzucają się w morze, inne zniżają nam pod stopy. Wszystkie ludy widzą Jego chwałę, na wszystkich kontynentach, wszystkich czasów. 
Ponad całą ziemię wznoszę i ja swój głos, dlatego. Globalnie. W Internecie. Tyś bowiem tak wywyższony i tak nieskończenie wyższy, że żadna technika Ci/ci nie straszna, pomocna, i owszem, być może bardzo.

Co w moim/twoim życiu jest nieskończenie wyższe? Ponad wszystkich bogów tego świata, tej cywilizacji? Gdzie i jak tego doświadczyłem, doświadczam? Doświadczyłeś, doświadczasz?

Może jak dzieci, młodzież i kadra wczoraj w Ogrodzie Sensorycznym? W Sensorycznym Życiu?! Jeśli używasz zmysłów, jak możesz najwięcej, najlepiej, w połączeniu z Wiarą i Rozumem.

Zmysłów używać po ludzku nie trzeba się bać, dzieci i młodzieży nie trzeba zamykać nocami na klucz, ale owszem, panować nad nimi rozsądnie, by pracowały dla Ciebie, dla nich, dla świata całego i Stwórcy Wszystkiego. Bóg nie ma innych oczu i innych zmysłów, niż nasze. Nie wolno ich całkiem sprywatyzować! Ale nie wolno także bezużytecznie marnować.

Jezus wziął dzisiaj z sobą Piotra, Jana i Jakuba i wyszedł na górę, aby się modlić. Wy poszliście za Nim, za nimi! Gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił (musieli używać zmysłów, żeby nam opowiedzieć!), a Jego odzienie stało się lśniąco białe... zjawił się obłok i osłonił ich; zlękli się…
Czy Wy to wszystko dzisiaj także widzieliście i nam tak pięknie opowiecie, jak wczoraj (z Rajskiego Sensorycznego Bardzo Ogrodu)?

A oni zachowali milczenie i w owym czasie nikomu nic nie oznajmiali o tym, co widzieli.” Zagadkowe zdanie? Czy ktoś nam to objaśni?

Niekiedy zdarza nam się zapominać o Jego wszechmocy i należnej Mu chwale. Innym razem odczuwamy Jego świętą obecność podczas sakramentalnego zjednoczenia i głębokiej modlitwy. On sam nas jej nauczył. Światło wielkiej Miłości przemienia nasze wnętrza, czyniąc nas lampkami wskazującymi bliźnim drogę do Boga (Michał Piotr Gniadek).

Jeśli ktoś milczy, bo gardzi człowiekiem, gardzi też Bogiem.


***

5 sierpnia - dzień ósmy
(albo pierwszy, po raz drugi :-)


Leżenie krzyżem



Dałbym dzisiaj zagadkę dzieciom i młodzieży na kolonii w Muszynie, gdybym tam był. - Ile potraw (pokarmów) można znaleźć w dzisiejszych czytaniach mszalnych (liturgicznymi zwanych).



Nie odmówię sobie przyjemności wyliczenia: mięso, ogórki, melony, pory, cebula, czosnek, manna, kolendra, ciasto na oleju, miód, chleb. Dużo?

Doliczyłbym jeszcze samego Jezusa (ciało), którego przyjmujemy w Komunii (opłatku, jak mówią dzieci, w całej Polsce, a może i poza), ale to oddzielny temat. Jak i pojęcie wspólnoty, bez której nie sposób rozmawiać o kościele, kolonii, szkole, gminie, parafii... 

Ale co to jest "wspólnota"? Mało osób wie na świecie.



Mojżesz skarży się dzisiaj Panu Bogu - czemu się wcale nie dziwię - „Czemu tak źle się obchodzisz ze sługą swoim, czemu nie darzysz mnie życzliwością i złożyłeś na mnie cały ciężar tego ludu? Czy to ja począłem ten lud w łonie albo ja go zrodziłem, żeś mi powiedział: Noś go na łonie swoim, jak nosi piastunka dziecię, i zanieś go do ziemi, którą poprzysiągłem dać ich przodkom? A przecież przeciw mnie podnoszą skargę i wołają... ! Nie mogę już sam dłużej udźwignąć troski o ten lud, już mi nazbyt ciąży. Skoro tak ze mną postępujesz, to raczej mnie zabij, jeśli darzysz mnie życzliwością, abym nie patrzył na swoje nieszczęście.”





Psalmista dorzuca coś w tym samym stylu, ale ze strony Boga - „Lecz mój lud nie posłuchał mego głosu: Zostawiłem ich przeto twardym ich sercom, niech postępują według zamysłów swoich. Gdyby mój lud Mnie posłuchał...




Dawno, dawno temu mieszkałem w Legionowie. Tam się wychowałem. Tam wszystko dla mnie się zaczęło – narodziny, chrzest, I Komunia, ministrantura, liceum, Rodzina Rodzin, bierzmowanie, czytelnictwo, teologia, filozofia... po latach katecheza (paradoksalnie dzięki gen. WJ), miłość, małżeństwo...



Dlaczego wspominam? Bo w starym drewnianym kościele parafialnym na ambonie przedsoborowej była kapa z wyhaftowanym hasłem - „Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych.” Może w całości, może w połowie.



Ewangelia zaś nasuwa mi na oczy i serce, pamięć i tożsamość, wiarę i rozum, scenę i doświadczenie niezwykłe, znad Jezioraku, w Iławie, koło, w lesie, na biwaku madejowym.

Dostałem zadanie od Wielkiego Andrzeja (jest Andrzej mały, syn, był jeszcze inny – Teść) – powiedz coś o modlitwie, podziel się. Na pierwszy obóz (1983) przyjechałem prosto z tygodniowego pobytu u kamedułów na Bielanach, gdzie przeczytałem (przetrawiłem?) całą świętą Wielką Teresę. Pierwszy Jeziorak był zaraz po Pierwszym Kodniu, a tam – wiadomo – miałem wielkie, dzikie, pierwotne przeżycie prostoty Boga. Boga Prostoty. Boga jako Prostotę.



Przygotowując się do animowania małej grupy (było kilka na tę okazję, inną animował Grzesiek (Polak dosłownie i w przenośni) wziąłem do ręki Dobrą Nowinę o Jezusie i sprawdziłem, jak to było u Niego z modlitwą. Kiedy? Jak? Itd. Pamiętam, że wrażenie główne wyniosłem – zawsze przed jakąś ważną decyzją! W drugiej kolejności dopiero, co o modlitwie mówił.



A dzisiaj... Jezus sobie żarty robi z Piotra. Można i tak na opisaną w Ewangelii sytuację spojrzeć:

 - Piotr: "Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie!"

 - Jezus: "Przyjdź!"

 - Piotr: "wyszedł z łodzi, i krocząc po wodzie, szedł do Jezusa”

 - Piotr (w dalszym ciągu): "na widok silnego wiatru uląkł się”

 - Piotr: "zaczął tonąć, krzyknął”

 - Piotr: "Panie, ratuj mnie!"

 - Jezus (natychmiast): "wyciągnął rękę i chwycił go”

 - Jezus: "Czemu zwątpiłeś, małej wiary?"



Inni Apostołowie też nam coś mówią, o nas, o naszym świecie, kulturze, mentalności. Czyż nie znamy, aż za dobrze i za często, takich apostolskich reakcji - „zobaczywszy Go kroczącego po jeziorze, zlękli się myśląc, że to zjawa”. Wszystkiego się boimy w religii. Jeśli tylko coś naprawdę się dzieje ciekawego, wielkiego... Choć nie mamy już zwyczaju - a szkoda - padania na twarz przed Bogiem (?).



Polubiłem leżenie krzyżem, dostałem nawet od kameduły jako propozycję pokuty (między innymi), po uprzejmym zapytaniu, czy mam taką możliwość, bo wiadomo... po co się afiszować, szokować, gorszyć, dziwować nazbyt tych innych, biednych obserwatorów zewnętrznych całe życie jeno?!






Kiedy bylibyśmy gotowi powiedzieć - "Prawdziwie jesteś Synem Bożym"? Gdzie jest moja świątynia Boga? I czy w ogóle ją (już) mam?

Ludzie miejscowi – wtedy i tam - poznawszy Go, nie kryli swoich reakcji, rozesłali posłańców po całej tamtejszej okolicy, znieśli do Niego chorych i prosili o zdrowie, o wszystko.



Kto to jest Bóg, miłość nieskończona, wiecznie szczęśliwy sam w sobie? On nie potrzebuje miłości ludzi, a jednak jej pragnie. Jest Bogiem i kochając człowieka go stworzył, a dalej kochając stworzył/napełnił go/nas miłością, realizmem prawdziwym, dał uczestnictwo w swojej miłości niekończącej się, jedynej, prostej, oczywistej jak... drut :-)

Wystarczy (o nią) westchnąć.

„Stworzyłeś nas dla siebie, o Panie, i niespokojne jest serce nasze, dopóki nie spocznie w Tobie” (św. Augustyn)

Nie potrzebujesz wcale naszych dzieł, tytułów zaszczytnych, eminentnych, ekscelentnych, hierarchicznych, lecz jedynie naszej miłości, WSPÓLNOTY... nie obawiałeś się żebrać o trochę wody u Samarytanki. Ty Wielki, Największy (św. Teresa od DJ).

Święta Teresa od DJ - Małą zwana - napisała "Dzieje duszy". Duszę każdy ma, a nawet nią jest. Szkoda, że nie każdy pisze.


***


4 sierpnia - dzień siódmy

COŚ


Marność nad marnościami, powiedział nam dzisiaj Kohelet, marność nad marnościami - wszystko marność. Jest nieraz człowiek, który w swej pracy odznacza się mądrością, wiedzą i dzielnością, a udział swój musi on oddać człowiekowi, który nie włożył w nią trudu. To także jest marność i wielkie zło. Cóż bowiem ma człowiek z wszelkiego swego trudu i z pracy ducha swego, którą mozoli się pod słońcem? Bo wszystkie dni jego są cierpieniem, a zajęcia jego utrapieniem. Nawet w nocy serce jego nie zazna spokoju. To także jest marność. 


Dziwna jest Księga Koheleta. Przez jednych nazywana podręcznikiem pesymistów: „Marność nad marnościami — wszystko marność”, przez innych fundamentem biblijnego realizmu. Jej autorem jest mędrzec, który doświadczył w życiu wiele. Zakosztował wielu przyjemności, zażył sporo goryczy. Dysponując olbrzymim doświadczeniem pisze księgę, albo bloga, pragnąc podzielić się z innymi swoim bogactwem. Komentator uważa, że ta księga powinna być lekturą obowiązkową w katechezie młodzieży i jednym z podręczników katechezy dorosłych.






Zaraz po Kohelecie do pulpitu podszedł psalmista i nawoływał do ogromnej eksplozji radości:


"Przyjdźcie, radośnie śpiewajmy Panu,
wznosimy okrzyki,
stańmy przed obliczem Boga z uwielbieniem,
radośnie śpiewajmy Mu pieśni.
Przyjdźcie, uwielbiajmy Go
Albowiem On jest naszym Bogiem,
a my ludem Jego pastwiska i owcami w Jego ręku".

Obyście dzisiaj usłyszeli głos Jego. Niech nie twardnieją wasze serca jak... Jak gdzie, jak kto? Każdy z nas może podać jakiś przykład.

Nie okłamujmy się nawzajem, jeśli poznaliśmy siebie, i w sobie tzw. „dawnego człowieka” z jego uczynkami, i wybraliśmy w wolności inną drogę, inne rozwiązania życiowe, tzw. „nowego człowieka”, który wciąż chce się zmieniać, poznawać Boga, czytać, spotykać się i rozmawiać Dobrą Nowiną między sobą i z całym światem, bo jest w nas to „COŚ”, obraz i podobieństwo Najwyższego, którym chcemy się dzielić, odkrywać, zachwycać, zdumiewać. Tego, który nas i wszystko stworzył, zbawił i dał Ducha Śwego.

Nie można być już rasistą, antysemitą, ksenofobem. W świecie ludzi wartościowych (na wzór i podobieństwo) nie ma już tak naprawdę Greka ani Żyda, dobrych i niedobrych narodów, lepszych i gorszych kultur narodowych. Dla człowieka, który używa wiary i rozumu – w naszej religii - wszystkim we wszystkich jest Jezus Chrystus.

Tenże Jezus szedł sobie drogą przez wieś, może w okolicy Muszyny!? Kto wie. Ludzie się zwiedzieli, wyszli popatrzeć. Ktoś z tłumu krzyknął - Nauczycielu, powiedz mojemu bratu, żeby się podzielił ze mną spadkiem. Lecz On mu odpowiedział: Człowieku, któż Mię ustanowił sędzią albo rozjemcą nad wami?
Skorzystał z okazji, zatrzymał się i bth im dopowiedział:
- Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości... co tu począć... mam już tyle, że nie mogę pomieścić moich zbiorów... mam wielkie zasoby dóbr, na długie lata złożone; będę odpoczywał, jadł, pił i używał! … Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej głowy/duszy komu więc przypadnie to, coś zgromadził?





Piękny i bardzo na sierpniowym czasie przykład dał autor komentarza na mateusz.pl
„Proszę się nie dziwić ubóstwu mego mieszkania. Trzykrotnie w życiu traciłam wszystko. W 1917 roku zostałam tylko z walizką, do której zdążyłam w ciągu pięciu minut wrzucić to, co najpotrzebniejsze. W roku 1939 straciłam nie tylko mieszkanie, lecz męża i dzieci. A po raz trzeci w Powstaniu Warszawskim straciłam wszystko, łącznie ze zdrowiem. Wydobyto mnie nieprzytomną i ciężko ranną spod gruzów. Od tego momentu już nic nie gromadzę. Tak Bóg uczył mnie ewangelicznego ubóstwa”.

PS.
Idź i Ty czyń podobnie. Ułóż swoją narrację po lekturze.



***

3 sierpnia - dzień szósty 

Kolonijne rekolekcje (wokół słowa)

Przynajmniej tak rzecz ma się ze mną, w kolonijnej łączności – jedności – choć w oddali :-)

Siadam przy stole słowa i komputera z pełną świadomością, że dzisiaj potrzebuję pracy Słowa nade mną. Po nocnej pracy nad stroną www Muszyny/Caritasu, chaosem materiałów, zaległości, niewyspania.
Potrzeba tak mało! Liczy się właściwie jedno! Co nigdy nie będzie nam odebrane. Słowo usłyszane, poznane, przyjęte, wypowiedziane.
Taki siadam do lektury tekstów (świętych). Jaki wstanę?
Policzysz sobie tak, że czas iluś lat życiowych, „rekolekcyjnych”, będzie obejmował przynajmniej czterdzieści dziewięć lat aktywnych wiary i rozumu.
Zróbcie sobie czasem Dzień Przebłagania. Zatrąbcie wtedy w róg w całej waszej okolicy, i na całej ziemi. Naróbcie rabanu! Także w całym kościele. Zaczynając od parafii, dekanatu, diecezji :-)

Teraz właśnie jest ten czas. Na dzisiaj jest to wezwanie! Z Biblii i z Rio. Mamy jeszcze tylko parę(naście) tygodni do zakończenia Roku Wiary i Rozumu.
Gdy będziecie święcić ten pięćdziesiąty rok, oznajmijcie wyzwolenie w kraju dla wszystkich jego mieszkańców. Będzie to dla was jubileusz - każdy z was powróci do swej własności i każdy powróci do swego rodu. To będzie dla was rzecz święta.

Niech wszystkie ludy sławią Ciebie, Boże. Niech Bóg się zmiłuje nad nami i nam błogosławi, niech nam ukaże pogodne oblicze.
Aby na ziemi znano Jego drogę, Jego zbawienie wśród wszystkich narodów.

Niech się narody cieszą i weselą,
bo rządzisz ludami sprawiedliwie
i kierujesz narodami na ziemi.”

Nie wyrządzajcie przy tym krzywdy jeden drugiemu. Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.

Miłość nie jest (tylko?) pojęciem teologicznym, zarezerwowanym dla kazań niedzielnych :-). Wkorzenieni w miłość przez historię osobistą i rodzinnych i narodowych pokoleń, wkorzenieni przez - i w - Rzeczpospolitą Norwidowską i rzeczpospolitą słowa, które ją stworzyło i napełnia – będziecie stawiali odważne, od-wieczne pytania. Będziecie ze sobą spotykać się i rozmawiać. Nie tylko w pracy, w sklepach, na ulicy, na nabożeństwach i uroczystościach. 

"Będziesz się bał Boga twego, bo Ja jestem Pan, Bóg wasz!” - Kto jest moim Bogiem?  Gdzie jest moja świątynia Boga? Czego mam się bać, skoro jesteś miłością? Miłosierdziem? Chyba tylko siebie, że zasłonię sobie cały świat i Ciebie Tajemniczego Boga Miłości swoimi wymysłami. I słabościami, na które wyrażę dobrowolną zgodę. Ale nie. Ale! - ale nie! Musiałbym być strasznie zdemenciały i głupi, żeby zgodzić się na wymysły i słabości, na to, co we mnie najgorsze?!
Zaczynam widzieć, i Wy chyba razem ze mną, jak słowo zaczyna mnie zmieniać. Moje nastroje, zmęczenie, niewyspanie, chaos... Już widać dobroczynne skutki lektury i małej/malutkiej pracy myśli nad nią. A jej nade mną (rzadko „boże” widzenie ma rodzaj gramatycznie żeński, ani męski, ani nijaki, ani... ani tej lub innej grupy społecznej, politycznej, zawodowej. Zawsze ma rodzaj osobowy. I tylko osobowy. Człowiek jest drogą... Kościoła. Nie - instytucje. Zatrybiłem?).

Trzeba być całym sobą i tylko sobą, gdy się siada do takiej lektury. I do klawiatury. W pełni. Z ciałem i duszą. Z nastrojami, zmęczeniami, zmysłami wszystkimi, ale przede wszystkim z całym swoim doświadczeniem wiary i myślenia (rozumem). Nigdy oddzielnie. Nigdy w stanie pokawałkowanym. Z pokawałkowanym światem, sobą, Bogiem, kościołem i czym się jeszcze da. Gdy chrześcijanin zaczyna lekturę Boga w sobie i w świecie (Kościele) i w wieczność za-chwycony (p)oddaje się miłości Bożej i współpracuje z jej rozwojem, staje się świętym świętością samego Boga. Miłość dokonuje czegoś niepojętego - otwiera doświadczenie, poznanie, udział w tajemnicy JEDNOŚCI - sprawia, że Bóg mieszka w człowieku, a człowiek w Bogu.

Żył kiedyś Herod. Bał się wielu rzeczy – mocy cudotwórczej Jana Chrzciciela, ludu uważającego Jana za proroka, niezadowolenia współbiesiadników, złamania danej nieopatrznie przysięgi. Bał się szczerości jak diabeł wody święconej. Bał się otwartości. Bał się mówić to, co myśli. Tylko poufnie. I ciągle spiskował przeciw komuś. By zachować władzę. Chcąc być panem życia i śmierci swoich poddanych, sam żył w niewoli lęku i brnął w coraz większe zło. Chętnie też byłby zgładził „mówiącego”, Jana Chrzciciela, bał się jednak ludu.

Razu pewnego zabrnął za daleko, sam się wpędził w sidła złowrogie strasznie. Przez wzgląd na przysięgę daną komuś, na umowę, na wybiórczo-wyborcze zobowiązania, współbiesiadników tych planów, kazał... niech pozostanie niedomówione. Historia zna. Historia każdego z nas wie.

Ale to tylko jedna strona medalu. Jest strona lepsza. Piękna. Pełna światła i objawienia. Strona, która ciągle, jak słonecznik, nawraca nas do Słońca. Pełna szczerości i otwartej rozmowy ze sobą i całym światem.
Naróbmy rabanu. Jest prawda. Prawda jest poznawalna. Jest możliwa – dla homo sapiens sapiens  – postawa miłości intelektualnej. Zacznijmy rozmawiać Dobrą Nowiną. Póki trwają te kolonie Caritas. Póki trwa jeszcze Rok Wiary i Rozumu. Póki nie jest za późno.

PS.
Wszystko, albo większą większość, zaczerpnąłem ze strony mateusz.pl!


***
2 sierpnia - dzień piąty (pierwszy piątek)



Praca nad i ze słowem, z wzajemnością

kochaj i czyń, co chcesz;
kiedy więc milczysz, milcz z miłości;
kiedy mówisz, mów z miłości;
kiedy poprawiasz innych, poprawiaj z miłości;
gdy przebaczasz, przebaczaj z miłości”
(św. Augustyn)

Nie to jeszcze, żeby mnie Słowo budziło. Ale przynagla. Chcę być tam - z Nim - przed Wami :-)
Ta praca staje się dobrymi zawodami. I przygodą duchowo-intelektualną (nigdy oddzielnie!). Wciąga, nieprawdaż! Kogo jeszcze – tak jak mnie – rozbudza? I rozświetla!

Te dwa tygodnie to na pewno czas niezwykły dla każdego z nas, Was, mnie też, Waszych rodziców także. Dla kierownika kolonii (DyrKa), wychowawców. Dla dyrektora Caritasu diecezjalnego, księdza proboszcza, dziekna i naszej wspólnoty parafialno-szkolno-stowarzyszeniowo-dekanalnej również. Oto czasy święte... dla kogo?

W tekście dzisiaj „zwołanie święte” jest wymienione siedem razy. Wiele razy jest powtórzone, że „nie będziecie wykonywać żadnej pracy” - nie musicie, jesteście na wakacjach. Ile okazji i form świętowania: jest Pascha, jest święto Przaśników, Dzień Przebłagania, Święto Namiotów, nawiedzenie kirkutu... Wczoraj mieliśmy rocznicę Powstania Warszawskiego, był pierwszy czwartek, jest pierwszy piątek...

Pojechaliście do ziemi, którą ktoś Wam przygotował. Czas podarowany. Czas zapracowany. Zbierzcie plon bogaty, przynieście swoim księżom proboszczom, dziekanom, biskupowi (biskupom), dyrektorowi. Odliczycie sobie, kiedy to możecie zrobić po powrocie, a może już dzisiaj... w Internecie!

Póki co, każdego dnia robimy to, co jest na ten dzień przeznaczone. Wy macie swój plan dnia i zajęcia, ja też jakieś, w oddali.
Czytałem w Waszej kronice (blogu kolonijnym) zapowiedź śpiewania na wczorajszej wieczornicy. Czekam z niecierpliwością na przesyłkę. Inni też, wczoraj było 677 wejść na stronę kolonijną!
Codzienne wieczorne spotkania, myślenia, refleksji, radości, śpiewu, ciszy, modlitwy są skarbem naszych kolonii od 14 lat. Tak nam się ułożył i wypracował schemat, plan, duch(?!) pierwszej – i na zawsze – kolonii na sławnej Zamojszczyźnie u Matki Bożej Krasnobrodzkiej i… królowej Marysieńki (Sobieskiej! - choć wtedy nie wiedzieliśmy, żeśmy spowinowaceni dzięki Norwidowi!). Spytajcie p.Emilę, jest naocznym świadkiem :-)

Zacznijcie śpiewać i w bęben uderzcie, w cytrę słodko dźwięczącą i lirę. Gitarzystę już macie. Jest i pianistka. 


Zadmijcie w róg... tak ustanowiono w Izraelu według przykazania Boga Jakuba. Ustanowił to prawo dla Józefa, gdy wyruszał przeciw ziemi egipskiej. Nie będziesz miał obcego boga, cudzemu bogu nie będziesz się kłaniał.


"Jam jest Pan, Bóg twój, który cię wywiódł z ziemi egipskiej". I z innych niewoli, ale przede wszystkim - ze stanu zniewolonego umysłu i ducha.



Słowo Pana Boga trwa na wieki, to słowo ogłoszono wam jako Dobrą Nowinę. Słowo urodziło się w biedzie i mieszka z nami po wieczne czasy. Nam pozostało tylko wpaść w wielkie zadziwienie – bez którego nie ma religii – i rozmawiać ze sobą i z całym światem Dobrą Nowiną. Mądrością. Transcendentną i immanentną (gatunkowo-kulturową). Człowiek to ten, kto zna siebie samego. Nie ma wiary bez myślenia. Tylko wiara i rozum, nigdy oddzielnie.

Jezus przyszedłszy do swego miasta rodzinnego, rodzinnej wspólnoty lokalnej (gminy) nie został dobrze przyjęto. Nie chciano Go tam. Łatwo było Go zaatakować. Rzadko wprost, częściej anonimowo, zza pleców. Wszyscy znali Jego codzienność, ubóstwo, zwyczajne życie i pracę. Łatwo było wyciągać różne takie „czyż nie jest On synem cieśli? Czy Jego Matce nie jest na imię Miriam, a Jego braciom Jakub, Józef, Szymon i Juda? Także Jego siostry czy nie żyją wszystkie u nas? Skądże więc ma to wszystko? I powątpiewali o Nim.” Swoich mądrzejszych się nie lubi. Kompleksy? Zawiść? Ślepota kurza?

A Jezus rzekł do nich: Tylko w swojej ojczyźnie i w swoim domu może być prorok lekceważony. I niewiele zdziałał tam cudów, z powodu ich niedowiarstwa.
My jednak zdziałajmy cudów jak najwięcej. Większe rzeczy zdziałajcie. Z Jego pomocą.
 


Jezus stał się i jest podobny do nas we wszystkim, oprócz grzechu. Wytężmy wzrok, słuch, węch, smak, dotyk, wiarę i rozum. Spróbujmy dostrzec wielkie cuda, które dla nas wciąż czyni. W pierwszy piątek miesiąca sierpnia 2013.



***
1 SIERPNIA - dzień czwarty (pierwszy czwartek)


MOJA ŚWIĄTYNIA BOGA



Spodobały mi się słowa „Księga Wyjścia”. Wy też wyjechaliście.
A potem, nie wiem dlaczego, bo ładne? ciekawe? Słowa? Styl opowiadania? Rytm zdania? - „przybytek dnia pierwszego, miesiąca pierwszego roku drugiego.”

Kolejny kawałek nasunął mi na oczy scenę z tzw. nocnego czuwania w Rio na plaży Copacabana. Młodzi ludzie wynosili belki i inne elementy budowlane i coś budowali etapami. Możecie obejrzeć na stronie (już kiedyś miałem, jak znajdę/znajdziecie? warto, a tu jest tylko zajawka). „Postawił Mojżesz przybytek, założył podstawy, ustawił dach, umieścił poprzeczki oraz ustawił słupy. I rozciągnął namiot nad przybytkiem i nakrył go przykryciem namiotu z góry, jak to nakazał Pan Mojżeszowi. Następnie wziął Świadectwo”. Młodzi ludzie dawali też tzw. świadectwo przed papieżem naszym nowym, świeżutkim – ma niewiele ponad sto dni - Franciszkiem.

Kiedy czytam, że „obłok [jakiś?] w nocy błyszczał jak ogień na oczach całego domu izraelskiego w czasie całej ich wędrówki”, to myślę sobie, co nam błyszczy w czasie całej tej kolonii, całego wyjazdu z domu (nawet, jeśli tak jak ja, nie ruszam się z domu). Co mi błyszczy w czasie całej wędrówki życiowej?

Temu komuś, kogo nazywamy „psalmistą” błyszczy „to” tak:

dusza moja stęskniona pragnie przedsionków Pańskich.


Serce moje i ciało radośnie wołają do Boga żywego.


Nawet wróbel znajduje swój dom, a jaskółka gniazdo,


gdzie złoży swe pisklęta:

przy ołtarzach Twoich, Panie Zastępów, Królu mój i Boże!


Cieszę się, że wspomniane są zwierzęta (i cóż, że ptaszyska). Bo ja dzisiaj też zdobyłem się na czyn bohaterski(?!), wyszedłem z domu, tylko po to, żeby zwiarzakom kupić karmę i mleko (pies-szczeniak 5mies. i sześć kotów). Gdyby nie one, nie zdobyłbym się na taką odwagę. Lubię ich zadowolone pyski i mordę.

Jak miła, Panie, jest świątynia Twoja.” Co jest moją świątynią Boga? Dziwnie brzmi? Dziwne zdanie? MOJA ŚWIĄTYNIA BOGA. Czyż nie warto pomyśleć?

Szczęśliwi, którzy mieszkają w domu Twoim, Panie, nieustannie Cię wielbiąc. Szczęśliwi, których moc jest w Tobie. Mocy im będzie przybywać.

Jeśli znajdę swoją świątynię Boga, to i ja się przekonam, że „doprawdy, dzień jeden w przybytkach Twoich lepszy jest niż innych tysiące. Wolę stać u progu mojego Boga, niż mieszkać w namiotach grzeszników.”
Namioty grzeszników pewnie są ładne, piękne, urządzone, wyposażone, odremontowane, ukwiecone, wystylizowane na modłę swoich/naszych czasów.

Jak czytać Pismo Święte, jak rozmawiać Dobrą Nowiną ze sobą i z całym światem (w Internecie), jak uważnie słuchać mądrych ludzi...???
Zaśpiewaj Alleluja i rozraduj się wewnętrznie, takimi metodami, które już poznałeś, które się Tobie sprawdzają zawsze lub przeważnie lub których jeszcze wytrwale szukasz. Otwórz serce!? Przyzwyczailiśmy się do tego wyrażenia, ale otwieranie serca bardziej się dzisiaj kojarzy z chirurgią niż teologią i antropologią. Jakby to inaczej powiedzieć? Zakochaj się! - to kres Twoich/Naszych możliwości i ostateczność :-)

Co znaczy porównanie czegoś (królestwa niebieskiego) do sieci??? 
Nie jest to sieć rozwieszona na słupkach, ani w muzeum rybołówstwa  Jest to sieć w akcji! W akcji celowej, intencjonalnej. By łowić zwierzęta (znów kochane zwierzaki) w dużej, głębokiej wodzie (przeważnie nad morzem nie widać nawet horyzontów, ani innych kresów i brzegów). Byt. Egzystencja. Istnienie. Całość. Pełnia. Alfa i Omega.

Zrozumieliście to wszystko?


No to na koniec, jakże miłe porównanie do...? Do nas, którzy pozostaliśmy na miejscu - z małymi wyjątkami - i czytają te słowa w swoich – i Waszych - domach. Każdy nauczony (i powoli przyzwyczajający się do tego, że czytanie Pisma Świętego na każdy dzień, to miła czynność i bardzo owocnie karmiąca naszą codzienność), który w ten sposób stał się uczniem królestwa niebieskiego, podobny jest do ojca rodziny, który ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stare.

Gdy Jezus dokończył tych przypowieści, oddalił się stamtąd. To i ja się oddalę do innych czynności. Przejrzę, co przyszło od Was w poczcie i powklejam na Waszym/Naszym blogu kolonijnym. Ludzie w bliższej i dalszej okolicy na "to" czekają, a nawet cały świat :-)

PS.
Nie chciała mi siędzisiaj otworzyć strona czytań na mateusz.pl, ale zawsze są inne, na przykład ta, lituria.pl


***
31 lipca - dzień trzeci 

Jak to działa? Jak to się robi? Co to daje? 

W religii nie wystarczy powtarzać pobożne słowa. Pobożnościowego plepleple. Niby mowy, niby zaklęć. Choć każdy tak robi na początku. No, bo jak? Powiedziano nam, że Bóg to ktoś taki wielki, że dębiejemy przed Nim, prawie z lęku. Strach, paraliż, jak to określić? Ale trzeba w życiu dorastać i wydorośleć wreszcie, kiedyś. Bez pośpiechu, byle nie wstrzymywać na siłę :-)

W życiu każdy wreszcie osiąga maksymalną wysokość (wzrost). Waga ciała rośnie, rzadziej spada. Z dorastaniem duchowym, religijnym jest najgorzej. Bardzo rzadko spotykam ludzi, którzy rozwinęli się i osiągnęli dorosłość w wierze. W dziedzinie religii i wiary większość znanych mi ludzi pozostała (pozostaje) na poziomie infantylnym, tzn. dziecięcym. To źle brzmi, ale... warto pomyśleć.

Według mnie są trzy wyznaczniki stanu (nie)dojrzałości w religijności i wierze:
1) sposób modlitwy
2) sposób czytania (o ile w ogóle) i słuchania Pisma Świętego
3) zdolność do rozmowy o tych sprawach (modlitwa, Pismo Święte, czyli Dobra Nowina, Królestwo Boże...)

Jak to działa? Jak to się robi? Co to daje?
Na przeszkodzie staje nam wyobraźnia i niewiedza (a raczej brak nawyku odważnego myślenia o tych sprawach). Dziecinne wyobrażenie Boga, nieba, stworzenia świata i człowieka, aniołów, diabła...
Kiedyś (??) dominowało wyobrażanie sobie Boga i reszty na sposób ludzki, człekopodobnych, albo człeko-kształtnych.
Dzisiaj, AD 2013, lada moment lub już, będzie to pole sił, zapis cyfrowy, plazma, laserowe obrazy itd.

A gdzie jest wiedza (i wyobrażenie) o sobie samym? O nas? Osobach wewnętrzno-zewnętrznych? Cielesno-świadomo-duchowych? Ciało uduchowione? Duch ucieleśniony? „Tyle tajemnic, dogmatów, Judaszów, męczennic, kwiatów i nowe wciąż nawrócenia”(ks. J.Twardowski).

"Człowiek, czyli ten, kto zna samego siebie” (JPII).
"Nie ma wiary bez myślenia” (św. Augustyn)

Dzisiaj w Kościele na wszystkich kontynentach i we wszystkich językach mówi się (i modli) o św. Ignacym z Loyoli. W tym roku na pewno więcej, niż w poprzednich, bo mamy papieża jezuitę. 
Loyola, mało pokorny (choćby na początku), założył to towarzystwo, stowarzyszenie. Towarzystwo Jezusowe!

Jezuici i my wszyscy dostajemy na dzisiaj słowa mądrościowo-pobożne w czytaniach we mszy świętej. Przeczytałem sobie, podkreśliłem, wynotowałem. Nie tylko z Ewangelii i Starego Testamentu, ale także z komentarzy na tej stronie www. Takie słowa, zdania, kawałki, fragmenty:
- dwie tablice Świadectwa
- Mojżesz promieniował (błyszczał) na skutek rozmowy z Panem
- ludzie bali się zbliżyć do niego
- gdy Mojżesz zakończył z nimi rozmowę, nałożył zasłonę na twarz
- nakładał zasłonę na twarz, póki nie wszedł na kolejną rozmowę z Panem Bogiem
- jesteś najświętszy, Boże nasz i Panie (refren psalmu)
- pokłon oddajcie Jego świętej górze, bo(?!) Pan nasz i Bóg jest święty
- Słowa Twoje, Panie, są duchem i życiem. Ty masz słowa życia wiecznego.
- Królestwo niebieskie podobne jest do skarbu ukrytego w roli. Ktoś znalazł go i ukrył ponownie. Z radości poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił tę rolę. (2x „sprzedał wszystko, co miał, i kupił”)!

- Św. Ignacy z Loyoli (1491-1556), był przekonany, że człowiek każdego dnia ma powody, aby być Bogu wdzięcznym i oddawać Mu chwałę.
- w sprawie miłości człowiek nie może podjąć żadnej inicjatywy; ona może przyjść tylko od... Bóg umiłował człowieka „pierwszy”
- „Miłość — napisał wielki mędrzec (filozof i teolog) św. Tomasz — nie może być w nas z natury ani też zostać nabyta siłami przyrodzonymi, lecz jest w nas wlana przez Ducha Świętego, który jest miłością Ojca i Syna
- Miłość Boga uprzedziła człowieka... miłując go, już tym samym nadała mu godność.
- „Bóg jest miłością. A kto trwa w miłości, trwa w Bogu i Bóg trwa w nim”. Przebywamy jeden w drugim, ten, kto posiada, i ten kto jest posiadany.
- to nie ja daję Tobie, gdy przychodzę do Ciebie. Ty, o Panie, nie potrzebujesz moich dóbr... niczego nie potrzebujesz ode mnie, ale biada mi, jeśli ja nie potrzebuję Ciebie.
- zagubiła się jedna owieczka: Ty odnalazłeś ją i pełen radości odniosłeś na swoich ramionach. Czy może była potrzebna pasterzowi ta owca, czy też może bardziej owcy był potrzebny pasterz?.(św. Augustyn).

PS.
Broń Boże nie chcę nikogo urazić, tym mniej, obrazić. Wchodzę na teren delikatny. Ale trzeba lekko szokować, żeby w ogóle kogoś (nas) poruszyć do rozmowy o wierze i sprawach duchowo-intelektualnych. MAMY JESZCZE PRZEZ CHWILĘ ROK WIARY I ROZUMU (do 24 listopada). Potem nastanie cisza?! Jeszcze większa, między nami!!!?

Jak dotąd, nikt - oprócz anonimów - z naszego terenu (większego niż gmina i parafia, dużego jak powiat, diecezja...) nie chce rozmawiać, choćby z pomocą tych (wielu) stron – i całkiem realnych wydarzeń (katechezy w szkole, Drogi Jakubowe?!) – nie tylko internetowych.

***
30 lipca - dzień drugi

Wyznanie - dlaczego, aż tak!

Dlaczego “doświadczenie Boga”, a nie jakieś pobożne plepleple, albo religijna mowa-trawa?!

Odpowiedź, wbrew pozorom, jest bardzo prosta. Bo to jest moje życie, a nie sprawozdawczość, albo inna dekoracyjność (dekoracyjna społecznie-kulturowo tradycja i zwyczaj). Życie nie jest nakazane tradycją i dobrymi radami. Życie jest jednorazowe. Raz, a dobrze. Raz, a prawdziwie. Do szpiku kości. To – po pierwsze.
Po drugie – tak mówi Pismo Święte. Tak doświadczyli prorocy, święci i ci, którzy wyrobili w sobie odwagę myślenia. Także papieże, z obowiązku? Z wyboru – na pewno. Wybrani, by podjęli się roli jedynowładców, także w zakresie obrony i głoszenia prawdy ostatecznej. Chcącemu nie dzieje się krzywda, a oni zawsze muszą dobrowolnie przyjąć wybór, świadomi zadania i odpowiedzialności. My też.

Mówię, żyję i piszę, jak ten, który ma władzę. Mam władzę, każdy (myślący) ma, powiedzieć 'tak' i powiedzieć 'nie'. A mówię TAK. Dzieci Boże! Bracia i siostry Jezusa! No, chyba, że nie. Możecie zaprzeczyć. Możecie jeszcze także zastanowić się i wybierać.

Na serio. Na poważnie.

Ponieważ miłość jest z Boga, każdy, kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga. Miłujmy się wzajemnie. Miłość jest relacją między nami (nie jest wsobna). Jeżeli miłujemy się wzajemnie, Bóg trwa w nas i miłość ku Niemu jest w nas doskonała. Po tym poznajemy, że my trwamy w Nim, a On w nas, bo udzielił i udziela nam ciągle ze swego Ducha (czego przykładów masę mamy w historii kolonii).

Jeśli kto wyznaje, że Jezus jest Synem Bożym, to wyznaje miłość. Kogoś, kto wyznaje miłość, Bóg nie może odtrącić. Czyli przyjmuje wyznanie, odwzajemnione od zawsze, nim wypowiedziane. No to oczywiste, że Bóg trwa w nim, a on w Bogu, bo taka jest natura miłości. Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam. Każdy może przemyśleć, powiedzieć lub zapisać jej świadectwo. Nie wydumane plepleple, nie religijną niby mowę, ale życie swoje rozświetlone błyskami i wybuchami światła, prawdy, dobra, piękna. Możemy na dowód złożyć także kroniki z 14 lat kolonii CARITAS.

Wszyscy zobaczcie, jak nasz Bóg jest dobry, konkretnie, nie deklaratywnie. Jego chwała będzie zawsze na moich ustach. Wysławiajcie Go razem ze mną, wspólnie wywyższajmy Jego imię. Tego, który jest. Tego, który jest dobrem, pięknem, miłością, prawdą.

Oczywiście, że to, co napisałem, jest rozumowaniem. A można być religijnym bezrozumnie? To ja dziękuję za taką religię i za takiego Boga. Mój Bóg stworzył mnie na swój obraz i podobieństwo, rozumnie, rozumnego. Nie ma wiary bez myślenia. Wiara i rozum, nigdy oddzielnie.

Mojżesz dzisiaj wziął namiot i rozbił go za obozem, i nazwał go Namiotem Spotkania. Ja wolę namiotem spotkania nazwać osobę, czynność lub wydarzenie, nie miejsce. Pan Bóg rozmawiał z Mojżeszem twarzą w twarz, jak się rozmawia z przyjacielem. Przeszedł [raz] Bóg przed jego oczyma i wołał: Jahwe, Jahwe, Bóg miłosierny i litościwy, cierpliwy, bogaty w łaskę i wierność, zachowujący swą łaskę w tysiączne pokolenia, przebaczający niegodziwość, niewierność, grzech... I natychmiast skłonił się Mojżesz aż do ziemi i oddał pokłon, mówiąc: Panie, jeśli jeśli mnie kochasz, to proszę, zostań, bądź, idź i żyj z nami.

Bóg zawsze jest taki, nie dopiero od czasów świętej Faustyny. Drogi swoje objawił Mojżeszowi, swoje dzieła synom Izraela i każdemu z nas, ochrzczonych w Jego imię.
Miłosierny jest Bóg i łaskawy, nieskory do gniewu i bardzo cierpliwy. Nie zapamiętuje się w sporze, nie płonie gniewem na wieki. Nie postępuje z nami według naszych grzechów, ani nie odpłaca nam według naszych win.

Kto ma uszy, niechaj słucha! Kto ma rozum, niech go używa, także - a może przede wszystkim - w wierze i w religii. Bogiem się żyje, a nie w Niego tylko wierzy. Życie jest doświadczeniem najpierwszym i najważniejszym. Potem są laboratoria i teorie naukowe.

PS.
Kto sięgnie na stronę czytań codziennych mszalnych, znajdzie komentarz odważnie myślącego i piszącego jezuity Krzysztofa Mądela. I nie mniej myślącego karmelity, skoro używa słowa Byt, ojca Gabriela - W Starym Testamencie Bóg objawił się jako Byt w całym tego słowa znaczeniu: „Jestem, Który jestem” a w Nowym objawił głęboką, wewnętrzną naturę swojego bytu: „Bóg jest miłością”, Bóg jest miłością w swoim życiu wewnętrznym, dlatego też jest Trójcą: jest Ojcem, który rodzi Syna przekazując Mu całą swoją naturę i swoje życie boskie; jest Synem, który całkowicie oddaje się Ojcu; jest Duchem Świętym, który pochodzi z miłości i wzajemnego daru Ojca i Syna. Bóg jest miłością również poza sobą, w swoich dziełach: jest miłością stwarzając wszystkie byty, które dobrowolnie powołuje do życia, a przede wszystkim stwarzając człowieka i kształtując go na swój obraz i podobieństwo. Lecz Bóg okazuje jeszcze więcej swoją miłość podnosząc człowieka ze stanu zwykłego stworzenia do stanu swego dziecka: „Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i rzeczywiście nimi jesteśmy... możemy wołać: «Abba, Ojcze!» Sam Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi. Syn i córka nie może mieć odmiennej natury od Ojca!!!”.

No, to do dzieła. Kto następny wyzna swoją miłość i napisze o niej na blogu, albo na Facebooku? Może jezuita, może karmelita, Mojżesz, Paweł Apostoł... możesz i Ty. Nawet katecheta ze Strachówki (były kierownik kolonii Caritas) :-)

***
29 lipca - dzień pierwszy

MĄDROŚĆ BARDZO PRAKTYCZNA.

Od początku towarzyszy nam Dobra Nowina na każdy dzień.” Początek był w Krasnobrodzie, 14 lat temu. Pierwsza kolonia pomyślana była jako obóz ministrantów, ale skład “uzupełniły” także dziewczyny. Bogu dzięki. Jest lepiej i ciekawiej i prawdziwiej. Kościół nie jest organizacją podług płci (gender, seksizm, segregacja... nie tutaj). Kościół jest pełnią, całością, doskonałością... Kościół jest wspólnotą. Nie pytamy Boga o płeć. Za to wiemy, że Bóg stworzył człowieka, jako mężczyznę i kobietę.

Potem zrobiło się jeszcze łatwiej, ksiądz proboszcz Antoni Czajkowski, inicjator naszych parafialnych kolonii Caritas (od początku we współpracy ze szkołą... po latach także ze stowarzyszeniami), podarował nam stary zestaw lekcjonarzy (czytań mszalnych). Księga czytań była odtąd intronizowana w świetlicach kolonijnych. Krzyż był dziełem kolonistów, świeczka jeździła w pudłach z turnusu na turnus, albo się dokupywało.

Obecność Słowa na koloniach naszych Caritas jest przedmiotem tego bloga. Obecność Słowa Bożego, to obecność Boga. Żywego! W Swoim Żywym Słowie! Ile razy ono ratowało nam “życie”. Życie kolonii, życie wychowawców, kierownika – na pewno. Można sprawdzić w starych kronikach.

Wczoraj wieczorem, przy wymianie zdań o kolonii w rodzinie, to znaczy o sprawach/problemach czekających na rozwiązania (wyjazd, dojazd, rozmieszczenie, rozpoznanie, pierwsze ustalenia) zdałem sobie sprawę, że bez “słowa” nie wyobrażam sobie skutecznych, zadowalających (uszczęśliwiających?) rozwiązań. TO SŁOWO, TA MĄDROŚĆ JEST BARDZO PRAKTYCZNA. Włącza światło, rozjaśnia, otwiera nowe perspektywy, zmienia nas, nasze nastawienia i cały świat wokół.

Bywało, że każdego dnia potrzebowaliśmy i dostawaliśmy podpowiedzi. A dzisiaj?

Miłujmy się wzajemnie, ponieważ miłość jest z Boga, a każdy, kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga. W tym objawiła się miłość Boga ku nam, że zesłał Syna swego Jednorodzonego na świat. Nikt nigdy Boga nie oglądał. Jeżeli miłujemy się wzajemnie, Bóg trwa w nas i miłość ku Niemu jest w nas doskonała. Poznajemy, że my trwamy w Nim, a On w nas, bo udzielił nam ze swego Ducha. Jeśli kto wyznaje, że Jezus jest Synem Bożym, to Bóg trwa w nim, a on w Bogu. Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam. Wszyscy zobaczcie, jak nasz Pan jest dobry. Jego chwała będzie zawsze na moich ustach. Wysławiajcie razem ze mną Pana, wspólnie wywyższajmy Jego imię.
Szukałem pomocy u Pana, a On mnie wysłuchał i wyzwolił od wszelkiej trwogi.
Spójrzcie na Niego, a rozpromienicie się radością. 'Ja jestem światłością świata, Kto idzie za Mną, będzie miał światło życia'.
Bóg da Ci wszystko, o cokolwiek byś prosił Boga.”

Takie słowa usłyszeliśmy w czytaniach liturgicznych (na okoliczność św. Marty, siostry Łazarza i Marii) dzisiaj w kościele w Strachówce, na mszy przed wyjazdem.
Ksiądz proboszcz Mieczysław Jerzak krótkie kazanie zakończył słowami:
- “... miłość zatroszczy się o wszystko, co jest nam potrzebne do zbawienia i do życia. Taki jest nasz Bóg, w takiego wierzymy. Amen!”

Moja metoda czytania Słowa na każdy dzień jest prosta. Otwieram odpowiednią stronę w Internecie. Podkreślam fragmenty, zdania, słowa, które przyciągają moją uwagę. Wybieram, podkreślam, kopiuję, sklejam, punktuję... poddaję refleksji, medytacji, adoracji, ciszy.

Dzisiaj nic o refleksjach nie napiszę, byłoby za dużo :-)

8 komentarzy:

  1. Bardzo dziękuje za rozważania b kierownika. Są nam/mi bardzo potrzebne. Internet jest bardzo słaby. Szukamy rozwiązania

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. "Bycia ze sobą", "zachwyciły mnie dzieci"... czyli DOŚWIADCZANIA DUCHA (ŚWIĘTEGO) WE WSPÓLNOCIE!

      Usuń
  3. Tutaj jest komentarz do dzisiejszej Ewangelii z ciekawej strony... https://www.facebook.com/WCCMpl/posts/676828989011571

    A Wy co myślicie?

    Rozmawiajmy Dobrą Nowiną ze sobą i z całym światem! Bo inaczej rozdziobią nas anonimowe kruki i wrony, albo takie wynalazki intelektualno-polityczne jak w Boliwii, o czym napisał o. Kasper (tutaj- https://www.facebook.com/kasper.kapronofm/posts/639338626090884) <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedyś słyszałem taki eksperyment o Panu Bogu i Jezusie, przedstawiony przez osobę świecką, profesora politechniki na zajęciach ze studentami.
    Potrzebne nam będzie do tego: słoik - symboliczne nasze serce,
    duży kamień, który zmieści się przez "szyjkę" słoika - symbolizuje Pana Boga, Jezusa i ogólnie wiarę,
    kilka kamyków wielkości orzecha włoskiego - to my, rodzina i nasi bliscy,
    kilkanaście mniejszych kamyków od kamyków poprzednich - nasi znajomi, nasze marzenie i podobne rzeczy,
    następnie ok. pół słoika piasku - to jest nasza praca oraz rzeczy, które nas otaczają, a nie podchodzimy do tego z uczuciem.

    Na początku ustawiamy słoik, następnie do niego wkładamy duży kamień, który powinien wejść do słoika, dokładamy kilka kamieni wielkości orzecha włoskiego. Patrzymy na słoik i widzimy, że jest prawie pełny, ale pomiędzy kamieniami jest miejsce na włożenie mniejszych kamieni, którymi należy zapełnić słoik. Gdy słoik zapełnimy mamy jeszcze miejsce na piasek, który teraz dosypujemy.
    To to zgromadziliśmy w słoiku wypełniło go po brzegi.
    Teraz możemy wysypać to na jedno miejsce i powtórzyć ten eksperyment, ale nie zaczynając od największego kamienia.

    Niestety w innych przypadkach eksperyment nie powiedzie się.
    I tak to jest, gdy w sercu mamy Pana Boga, skałę, na której budujemy swoje życie, będziemy mieć na wszystko czas, miejsce, spełnią się nasze marzenia.
    Nie ma możliwości bez Pana Boga funkcjonować w świecie i cieszyć się z tego co nam dał.
    Na sam koniec mogę napisać, że ten pełny słoik może pomieścić jeszcze jedno, choć wydaje się pełny, a są to informacje, które nas otaczają z dostępnych mediów, a które tak naprawdę nie są nam potrzebne. Odpowiedź co tam można jeszcze zmieścić jutro.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Babcine weki pójdą w ruch. Nie szkodzi, że niektóre się zbiją :-)

      Usuń
    2. Mam nadzieję, że Rodzic nie ma nic przeciwko, żeby być postem na osobnej (pod)stronie. Tego właśnie brakowało! Dziękuję w imieniu kolonii w Muszynie :-)

      Usuń