wtorek, 30 lipca 2013

Muszyna/Caritas - miejsce (i namiot) SPOTKANIA


Dzień wstał pochmurny, deszczowy, ale ciepły. Wstał bardzo wcześnie. Pierwsi koloniści przetarli oczy tuż po piątej, a inni o piątej trzydzieści byli ubrani i gotowi na gimnastykę. Po krótkiej perswazji przebrali się w piżamy i położyli jeszcze na trochę do łóżek.

Gimnastyka to bardzo ważny moment dnia. Trzeba obudzić nie tylko ciało, ale i umysł i ducha, żeby człowiek mógł podążać za Słowem. Przeczytaliśmy je przed śniadaniem. Byliśmy sami na stołówce. Zaczynamy jako pierwsi.
Mojżesz wziął namiot i rozbił go za obozem, i nazwał go Namiotem Spotkania. A ktokolwiek chciał się zwrócić do Pana, szedł do Namiotu Spotkania, który był poza obozem... Pan rozmawiał z Mojżeszem twarzą w twarz, jak się rozmawia z przyjacielem.” „Pan jest łaskawy, pełen miłosierdzia”
Słowo dodaje siły. Dla mnie szczególnie te „i rozmawiał, jak się rozmawia z przyjacielem”.

Mimo deszczu wyruszyliśmy, żeby się rozejrzeć po okolicy. Co zobaczyliśmy, widzicie na zdjęciach.


Do ośrodka przygnał nas deszcz. Była więc chwila, żeby pośpiewać, a przede wszystkim zrobić „burzę mózgów” i uzgodnić zasady naszego bycia ze sobą.

Po południu deszcz zatrzymał nas w ośrodku, ale to nie jest żaden problem. Były kalambury, świetna zabawa o krasnalach, smokach i rycerzach. Tuż przed kolacja udało się „łyknąć” jeszcze świeżego powietrza i trochę się poruszać.

Odkrywamy siebie nawzajem. Radek wyrasta na kolonijnego rozśmieszacza. Mówi bez przerwy i zadaje bardzo dużo pytań.

Spotkanie wieczorne było krótkie, bo koloniści-kibice z Wołomina chcieli obejrzeć Super-mecz LGD, czyli Lechia Gdańsk z legendarną FC Barcelona! Świetlica jest jedna, grup - trzy. Dołączyli i nasi. Zaczynamy się integrować

Ale słów kilka o spotkaniu. Zachwyciło mnie, zachwyciły mnie dzieci. Śpiewaliśmy Bóg jest Miłością. Miejcie odwagę żyć dla Miłości. Bóg jest Miłością nie lękajcie”. A potem było słów kilka o spotkaniu Boga z Mojżeszem w namiocie. O tym, że nie wiadomo jak z nim rozmawiał. Czy przyszedł w poszumie wiatru, czy był wewnętrznym głosem? Ale to jest pewne, żeby Go usłyszeć, człowiek potrzebuje ciszy. 

I nagle w świetlicy zrobiło się cicho, bardzo cicho i ta cisza trwała i trwała, aż zamieniła się w dziękczynienie. „Za spacer, za zabawę, za tęczę, za szczęście, za radość, za wzajemne wspieranie, za kolonie, za bycie razem, za ciszę”. Było pięknie. (GK)






1 komentarz:

  1. Pomódlcie się za Jima. Myślę, że dzisiaj jest pogrzeb Jego Ojca (wspomina w poście o trudnych emocjonalnie chwilach). Przetłumaczcie sobie Jego post. Postawcie Jego b.ciekawe pytanie?!

    https://www.facebook.com/JimPilgrims/posts/10201729261139832

    OdpowiedzUsuń